Trzy kroki do tyłu jeden do przody – tak w skrócie opisał bym ubiegły miesiąc.

Kontuzja, mozolny powrót do poprzedniego stanu + planowana wcześniej przerwa sprawiły że ten miesiąc był naprawdę trudny – szczególnie dla głowy.
Ciesze się że po kontuzji nie ma już ślady a forma praktycznie wróciła.
Takie chwilę zawszę są dla mnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Łapię wtedy chwilę oddechu, patrzę na to wszystko z boku, z dystansem który gdzieś zatracam będąc w reżimie treningowym. Był to czas na przemyślenia, wyciągnięcie wniosków.
Trochę też eksperymentowałem z butami – w sumie cały czas to robie tj. testuje bieganie w butach z dropem 0. Narazie mam mieszane odczucia ale ten proces potrzebuje czasu dla tego cierpliwie czekam.
Aaa, no i oczywiście wyleciał mi kolejny start – beskidzki topór – bieg został przeniesiony na przyszły rok.
Udało się zapisać na dwa inne biegi – Ultra Kamieńskie i Jura 100. Tutaj akurat fajnie się składa że mogę tego samego dnia pojechać, pobiec i wrócić.
Czerwiec w liczbach:
Bieganie – 357 km
Kolarstwo stacjonarne – 133 km
Trening obwodowy – 40 min

Co dalej…..?
Ciężki trening, ciężki trening i jeszcze raz ciężki trening 😉 Mam miesiąc do startu i chcę go dobrze przepracować. Nie ma już miejsca na miekką grę. Idziemy na całość – 😉